czwartek, 30 czerwca 2011

Kubeł (Struggle zine, The Heat zine, Get By rec.)

Jeśli szukacie odpowiedzi na pytanie kim jest typ z którym za chwilę przeczytacie wywiad odpowiedzcie sobie najpierw na pytanie „Jaki jest wasz ulubiony zin i dlaczego właśnie Struggle ?” (foty zapożyczyłem z prywatnej kolekcji Adama i jego rodziny hehe)


1. Adam, od kilku dobrych lat wydajesz własne fanziny, uruchomiłeś też wytwórnie, jak to się stało, że jeszcze nikt nie zainteresował się przeprowadzeniem z Tobą wywiadu ?


Cześć, to nie jest do końca prawdą. Faktycznie wydaje fanziny od kilku dobrych lat, do tego dochodzi Get By Records. Ale co do wywiadu to sam przeprowadziłem ze sobą wywiad do ostatniego numeru Struggle, do działu HC Tata. Po namowie kolegi współredaktora Drzewoxa tak przy okazji sprawdźcie jego bardziej metalowe oblicze: www.wewither.com) przemieliłem wywiad w krótki tekst. Poza tym jednym przypadkiem były jeszcze pytania do zine’a AWAITING THE END #3, z tego, co pamiętam to była ankieta na temat Straight Edge. Poza tymi dwoma rzeczami to raczej nikt nie chciał ze mną robić wywiadów, a bo i nie ma po co. Stoję na uboczu, wolę działać niż gadać i tyle w tym temacie.


2. Skąd i pod jakim wpływem narodził się pomysł na stworzenie własnego pisma, później kolejnego itp. ?


Wychowywałem się (hardcore’owo) wśród ludzie zaangażowanych w Unity 2000 Crew, a oni jak wiadomo swego czasu stworzyli (jak dla mnie) najlepszy hardcore’owy zine w Polsce – UNITY 2000 ZINE. Pierwszy numer bomba, drugi numer również bomba – szkoda, że nie ukazał się w wersji papierowej. Wszystkie ziny, które wcześniej widzałem/czytałem były albo bogate w treść, albo wypasione pod względem składowo-edytorsko-graficznym. U2KC podniósł poprzeczkę na polskiej scenie do bardzo wysokiego poziomu w tamtym czasie. Pamiętajmy, że to był rok 1999, dostęp do super wypasionych programów komputerowych do składu nie był tak łatwy jak teraz. No i Internet. Kto śmigał na stałym łączu? Chyba tylko Blake Carrington i jego świta. Po premierowym numerze U2KC moje serce zabiło mocniej dla papieru. Chłopaki szybko rzucili się w wir pracy i zaczęli skrobać #2. Niestety, jak to w życiu bywa, pewne sprawy nie potoczyły się tak jak były zaplanowane i papierowej wersji numer 2 nigdy nie miał. Wywiady, artykuły, recenzje były poskładane, może nie wszystkie, ale dużo było zrobione. Część została wrzucona w późniejszym terminie a to do Struggle’a, a to na hard-core.pl. I tak jakoś umarło to śmiercią naturalną. Ale w przyrodzie nic nie ginie i tam gdzie coś umiera musi się coś narodzić, równowaga musi być. Na zgliszczach U2KC ruszyliśmy ze Struggle’m. Pamiętam, jakie to było wszystko nowe na początku. Robienie wywiadów, pisanie artykułów, szukanie chętnych do napisania kolumny lub eseju, graficiarzy itp. Nie wiedziałem tak naprawdę z czym to się je, ale była zajawka. Pierwszy numer składał nam Socjopata, bo my mieliśmy 2 lewe ręce do tych wszystkich komputerowych programów. Wyszło cycuś glancuś. Później drukowanie na klisze (mam je do dzisiaj) i jazda później na papier. I jak dostaliśmy 500szt. to się zesraliśmy z wrażenia w spodnie. Wszystko było tylko fajne. Znalazło się później kilka baboli, ale kto ich nie robi? No i tak zaczęliśmy. Patrząc na sprzedaż i niemalejące stosy zinów odechciało nam się trochę robić kolejne numery. Ale to była krótkotrwała niemoc. Później poszedł numer 2, 3, 4 i tak doszliśmy do ostatnio wydanego nr 6. Teraz w naszych głowach jest już numer siódmy. Może późną wiosną przybierze formę papierową hehe… albo wczesną jesienią.




3. Jak udaję Ci się wygospodarować czas na pracę, rodzinę i ten poświecony na przeprowadzanie wywiadów, załatwianie tego wszystkiego co związane jest z przygotowaniem kolejnego numeru do druku ?


Czas… to jest tak naprawdę chyba jedyne, czego każdemu brakuje. Żeby wygospodarować czas na zine’a muszę rezygnować z innych rzeczy, żeby robić inne rzeczy muszę rezygnować z zine’a. Moja sytuacja życiowa jest taka, a nie inna, mam ustalone pewne priorytety, według których muszę działać. Rodzina, dom, praca… i gdzieś tam na końcu tej wyliczanki hardcore. Nie mam za bardzo czasu na robienie zine’a, ale nie zamieniłbym mojej sytuacji na nic innego. Gość (nasz syn Kacper), który pojawił się w naszym życiu zastępuje sto miliardów najlepszych zineów, jakie mógłbym zrobić i nie zmieniłbym tej sytuacji na nic innego.
Wiesz, co mnie wkurza w robieniu zine’ów? Dokładnie to samo, co ja zrobiłem w przypadku tego wywiadu, czyli zwlekanie z odpowiedziami. Gość dostaje mail’a czy odpowie na kilka pytań, jest totalnie zajarany i odpowiada, że jasne, super. Po czym siedzisz nad pytaniami, poświęcasz się, żeby był fajny wywiad, wysyłasz do gościa, a on przez następne 6-9 miesięcy cię olewa. W takich momentach naprawdę to jest totalnie wkurwiające zajęcie. Mogę zrozumieć, że ktoś nie ma chwilowo czasu, ale odpowie za czas jakiś. No ale jak nie chce odpowiadać na pytania w ogóle, to niech od razu napisze, że nie ma ochoty udzielać wywiadów i tyle. Musiałem to napisać.




4. Obok popularnego w Polsce StruggleZine’a wydajesz w kolaboracji jeszcze dość poczytne pismo pod nazwą The Heat, powiedz coś więcej na jego temat.


Poczytne powiadasz ? Miło to słyszeć. Kolaboracja to dobre słowo, zwłaszcza, że jest to kolaboracja polsko-niemiecka hehe… Kolega Dominik (znany tu i ówdzie jako LB) i ja wpadliśmy pewnego Fluff’owego wieczoru, że można by razem coś skręcić na boku. Bez żadnych zobowiązań, napinek i nie wiadomo jeszcze czego. Chcieliśmy sprawdzić czy jesteśmy w stanie spłodzić na tyle fajną, anglojęzyczną gazetę, że będzie nam się to podobało i że może spodobać się innym. Daliśmy sobie trochę czasu, żeby na spokojnie przemyśleć, co byśmy od siebie chcieli dać i jako, że LB mieszka w Norymberdze, ja w Poznaniu wszystkie nasze późniejsze ustalenia, były tworzone drogą mail’ową. Nie myśleliśmy, żeby zrobić jakiegoś „concpet-zine’a” w jednym klimacie. Chcieliśmy, żeby było różnorodnie, jak na jarmarku. Trochę muzyki, trochę osobistych wynaturzeń, trochę sztuki dookoła scenowej. W założeniu HEAT’a było robienie wywiadów z zespołami/osobami, które nam w jakiś tam sposób się podobają, inspirują nas i interesują. Chcieliśmy, żeby wywiady były fajne, żeby po przeczytaniu wywiadu z Panem X coś fajnego zostało w głowach, żeby było, o czym myśleć. Nie wiem czy udało nam się to osiągnąć w pierwszym numerze, ale staraliśmy się. Poza treścią dosyć istotna jest dla nas grafika/skład. Niektóre ziny są ładniejsze, inne gorsze, niektóre mają fajne zdjęcia, inne są tak złożone, że nic się nie da przeczytać. My chcieliśmy, żeby było przejrzyście, schludnie, czysto. I chyba jest ok. z tym składem. Można się oczywiście przypieprzyć do kilku rzeczy, ale nie myli się ten, kto nic nie robi, prawda? Do tej pory wydaliśmy 3 numery i powiem ci, że coraz bardziej mi się podobają. Pierwszy numer był trochę eksperymentalny (wiadomo jak to jest z debiutami), przy dwójce byliśmy bardziej świadomi, co chcemy osiągnąć, a trójka to jest kontynuacja obranej przez nas drogi. Jeszcze jedna kwestia, nazwa zina jest oczywiście nawiązaniem do jednego z naszych ulubionych filmów i jakoś tak wyszło, że okładki również chcieliśmy mieć filmowe. No i tak przez te 3 numery udało nam się temu zobowiązaniu dotrzymać. Mam nadzieję, że ludzie nie mają problemu z rozszyfrowaniem, z jakiego filmu pochodzi dana okładka.
Na chwilę obecną trwają mało intensywne prace nad numerem 4. Podjęliśmy temat, że warto by było coś wyrzucić z siebie i może uda nam się coś sklecić jeszcze w tym roku.


5. Czy tytuły takie jak „Grzyb na ścianie” to jednorazowe wydawnictwa czy w przyszłości można się spodziewać kolejnych numerów ?


„Grzyb na ścianie” to była niezła jazda, nie tylko zine, ale również ten prawdziwy hehe. Totalny spontan… mieliśmy dobrą ekipę na chacie (tzw. XLOCAL CREWX) i stwierdziliśmy, że coś zrobimy i zrobiliśmy. Bez napinki, bez żadnych stresów. W środku znalazły się wywiady z: gościem, który stoi za Avenging Animals, Path Of Resistance, Wiśnią, krótki tekst o wege Poznań, kilka kolumn i przepisów. Krótkie, acz treściwe, fajne doświadczenie. To był 2006 rok, większość z nas studiowała, czyli miała trochę wolnego czasu i nawet były pomysły, żeby to dalej kontynuować, ale zabrakło konsekwencji i na dzień dzisiejszy skończyło się tylko na jednym numerze. Nie jest powiedziane, że było to ostatnie słowo Grzyba hehe…
W tamtym, płodnym, okresie pojawiły się jeszcze takie tytuły jak: The Path Of Truth oraz Last Of The Sane. TPOT to zine niejakiego Sergiusza, każdy z nas dorzucił coś od siebie, ktoś tam wydrukował na koszt pracodawcy i można było wypuścić kolejnego zine’a firmowanego logo XLCX.
Last Of The Sane jest zine’m, wypuszczonym z okazji ostatniego gigu SUNRISE. Najważniejszy oczywiście jest pożegnalny wywiad przeprowadzony przez Wechtera, poza tym dorzuciliśmy kilka kolumn i wszystko wyszło naprawdę dobrze. Do dnia dzisiejszego jestem zadowolony z końcowego efektu.
Don’t Believe The Hype – zine przewidziany, jako głównie „kolumnowy”, ale znalazło się miejsce na wywiady z: OREIRO, CHILDREN OF FALL i WECHTEREM. Jedna z lepszych rzeczy, w jakich brałem udział. Główna ekipa tworząca tego zine’a to: Dżuda (INCITE ZINE), Małpa (mistrz od składu) oraz ja, ale osób, które napisały coś do numeru pierwszego było bez liku. I to było zajebiste, różne osoby z różnych środowisk i dzięki temu nie było monotonii w tym zinie. Od jakiegoś czasu zbieramy się za zrobienie #2, ale wiadomo… czas, obowiązki, lenistwo biorą górę!
Odpowiadając na twoje pytanie, mam nadzieję, że można się spodziewać czegoś zwłaszcza po DBTH w niedalekiej przyszłości.


6. Obok zinów, jakiś czas temu uruchomiłeś pod szyldem Get By rec. wytwórnie płytową, jak wielką frajdę sprawia Ci wydawanie zespołów ?


Dużą hehe… Pomysł, żeby zrobić małe wydawnictwo odkąd pamiętam krążył po mojej głowie. Muzyką jarałem się bardziej właśnie od tej strony. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie, żeby nawalać na gicie w jakimś zespole, chciałem być bardziej zaangażowany w wydawanie fajnych płyt, które mi się osobiście podobają. I tyle. Tak jakoś w 2007 roku pomysł przybrał rzeczywistych kształtów, wcześniej wszystko było w formie nie do końca określonych planów, zamierzeń (szeroko pojętej przyszłości). A tu nagle wyskoczył ELVIS DELUXE z takim materiałem, że mi (zresztą nie tylko mi) szczęka opadła. Płyta była nagrana, trzeba było tylko się wziąć za graficzną stronę tego cuda no i ruszyć z kopyta. I nagle wszystko jakoś tak się poukładało, że w miarę szybko ogarnęliśmy temat „wytwórni” i można było startować. Poszukiwania nazwy przyniosły dosyć fajny efekt, bo w sumie miało być hardcore’owo, a wyszło hip-hopowo. Ale Talib Kweli to równy gość z dobrymi tekstami, więc inspiracja (dla mnie) jak najbardziej na plus. Nazwa była, pierwsza płyta była, a nie było logosa, którym zajął się Pan David Ryski. Wyszło całkiem fajne i można było ruszyć z koksem. I tak 18.06.2007 wypadła pierwsza premiera z katalogu Get By Records – ELVIS DELUXE ‘Lazy’. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po wydaniu płyty. Od strony finansowej, nauczony doświadczeniem z zine’m, nie nastawiałem się, że płyta szybko (czytaj w 6-9 miesięcy) się zwróci. Miałem bardziej długofalową stopę zwrotu w głowie hehe… Sprzedaż na początku była w porządku, później stanęło, potem znowu ktoś coś kupił i tak się kręciło. Aż do dnia dzisiejszego nie została mi ani jedna kopia na sprzedaż z 500, więc nie jest źle. Nie wiem ile ma zespół, ile jest porozsiewanych po różnych dystrybucjach, ale jak się okazało „Lazy” to był strzał w dziesiątkę! Bardzo dobra płyta, zbierająca bardzo dobre recenzje no i nie leży u mnie pod łóżkiem w „setkach” tylko się sprzedała. I o to chodzi. Kolejne wydawnictwa to mógłbym nazwać „zajawkami kumplowskimi”. Kumpel miał zespół z nagranym materiałem, który niszczył, ale nagrany do szuflady. Więc co? Zostawić to? Nie ma mowy! W ten sposób 01.01.2008 roku wyszło LAST ITEM „The Final Damage” (CDR – wolałbym, żeby to była normalna, tłoczona płyta, ale 500 sztuk byłoby nie do opchnięcia); 01.05.2008 roku DAYMARES „Toothless&Fanged” (płyta kończona na szybcika, chłopaki wyjeżdżali na trasę po Europie i potrzebowali szybko płyt, na szczęście wyszło wszystko zajebiście); 27.06.2008 roku IDENTITY „Demo 2008” (czy to nie jest jeden z lepszych zespołów w PL? Demówka zabija!); 15.02.2009 roku FALL BEHIND „Episodes” (kolejny „trup” w stajni GBR z materiałem w szufladzie. Te 4 kawałki pokazują jak bardzo ten zespół się rozwinął i ile mógł jeszcze osiągnąć. Genialne!); 20.09.2009 roku WE ARE IDOLS „S/T” (świetna płyta, mieszanka wybuchowa hardcore/punk/metal. Wrocławiaki demówką pozamiatali, ale to co zrobili na tej płycie przeszło wszelki pojęcia!), LASH OUT „The JudasBreed” (podwójna płyta weteranów europejskiej sceny hardcore’owej. Jak wchodziłem w scenę to jarałem się ich muzyką i jak tylko była okazja wydać ich nieopublikowany materiał to nie zastanawiałem się dwa razy). Chciałbym tylko domówić pewną kwestię. Jakoś tak się złożyło, że większość kapel, które wydałem jest już w grobie, albo jest mniej aktywna. Nie wiem czy ja jestem taki pechowy czy jak? Hehe… LAST ITEM, FALL BEHIND oraz LASH OUT to wiadomo, nie liczyłem, że będą grać 250 koncertów w roku. ELVIS DELUXE na spokojnie podchodził do kwestii koncertów, ale liczyłem na DAYMARES oraz WE ARE IDOLS hehe. No i DAYMARES się rozpadło, a WAI jakoś tak spowolniło swoje koncertowanie. Mam nadzieję tylko, że WE ARE IDOLS oraz IDENTITY się nie rozpadną w najbliższej przyszłości, bo już żaden aktywny zespół nie będzie chciał się wydać w progach Get By Records.


7. W styczniu premierę będzie mieć kolejne wydawnictwo – dyskografia Lash Out, jak doszło do współpracy pomiędzy Tobą a Norwegami ? Jest to chyba pierwsza zagraniczna pozycja w Twoim labelu ?


Tak, dokładnie 15 stycznia chłopaki mieli zaplanowany koncert-reunion. INTEGRITY wpadło na jeden koncert do Europy i tak ich zmotywowało, że zajebali z nimi sztukę. I jak się później okazało, ze 2-3 dni później zagrali raz jeszcze. No i na razie na tym poprzestali. Chciałbym wyjaśnić jeszcze jedną rzecz, „The Judas Breed” to nie jest dyskografia LASH OUT – na płycie znajdują się kawałki z „TheDarkestHour” oraz „WornPath” 12”/MCD, „The Unloved&Hated” EP, split EP z szwedzkim zespołem BURST, split CD z Norwegami z AMBITION oraz niewydaną wcześniej płytę „The JudasBreed”. Nie wiem czemu przyjęło się, że jest to dyskografia. Chłopaki wydali jeszcze przecież m.in. dużą płytę „What Absencje Yields”, więc do kompletnej dyskografii trochę brakuje.
Wracając do meritum pytania „The JudasBreed” zostało nagrane w 1998 roku i aż do tej pory nie było nigdzie wydane. Zespół kilkukrotnie próbował w różnych wytwórniach wydać ten materiał, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Ostatnią osobą, która miała wydać ten materiał był Andrew prowadzący bloga AVERSIONLINE (www.aversionline.com). Wszystko było już dogadane między Andrew, a zespołem. Dowiedziałem się, że on ma to wydać skontaktowałem się z nim czy nie chciałby dać mi tego na Europę, ale odmówił. Z tego, co mi pisał to wszystko już było na tyle zaawansowane, że było po prostu za późno, żeby zrobić wspólne wydawnictwo. Nie zostało mi nic innego, jak poczekać na gotowe wydawnictwo. Po kilku miesiącach odezwał się do mnie pałker LASH OUT, że jednak płyta znowu nie wyjdzie hehe... i pytał czy jestem ciągle zainteresowany wydaniem tego pechowego materiału. Jako, że chciałem wcześniej wydać tą płytę to długo się nie zastanawiałem. Chłopaki podesłali mi wszystko, co mieli, poprzerabialiśmy to na modłę GetByRecords i dzisiaj widać finalny produkt. Osobiście chciałem, żeby to było wydanie takie trochę deluxe z grubym, fajnym bookletem z wszystkimi tekstami itp. No i przede wszystkim jest tam dużo muzyki – 2 płyty – jest, co robić z tym wydawnictwem.
Wracając do ostatniej części pytania: tak, jest to pierwsze zagraniczne wydawnictwo w GBR. Czy będą kolejne, zobaczymy… Nie mówię nie. Próbowałem zrobić coś z kilkoma starymi nowojorskimi kapelami, co by ich dyskografie w Europie wydać, ale dogadać się z takim Lordem E. to jest droga przez piekło. Pożyjemy zobaczymy. Planów konkretnych nie ma, są luźne ustalenia z młodzieżowcami z Wrocławia/Warszawy i tego się na razie trzymamy.




8. Powiedz jak z perspektywy wydawcy sprzedają się płyty w Polsce ? Dzieciaki chętnie kupują pozycję, które wydajesz ?


Co mam ci powiedzieć na ten temat? Chyba wszystko zostało już powiedziane. Dzieciaki oraz starsi nie kupują tyle płyt, co kiedyś. Internet jest szeroko dostępny, blogów z wszelaką muzykę jest tyle, że nie wiadomo, z którego ściągać. Ja oczywiście też ściągam z sieci muzykę hardcore’ową, metalową, hip hopową…. Jak mi się coś widzi to kupuję, bo lubię podotykać książeczkę, wrzucić płytę do odtwarzacza, zaciągnąć się farbą drukarską. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że nie kolekcjonuję winyli tylko CDeki, co może dawać równie dużą przyjemność. Zresztą, co tu daleko szukać… większe metalowe lub core’owe wytwórnie zaprzestały wysyłania promówek w formie materialnej. Dostajesz linka, hasło, logujesz się ściągasz płytę w mp3, okładkę i działasz. Ja tam tak nie lubię, co możesz z mp3 wyczytać? Jeszcze jak jest źle zripowana to już w ogóle. Fajnie by było jakby sprzedaż była większa, ale na to nikt chyba nie ma za bardzo wpływu. Patrząc na samą sprzedaż w GetBy (bez wymian, komisów i innych machlojek) to można powiedzieć, że LASH OUT –The JudasBreed sprzedałem w Polsce jakieś 7 sztuk, w porywach do 12. Dla porównania Japonia (tylko tam są świry, jeżeli chodzi o europejską scenę hardcore/metal z lat 90-tych) 50 sztuk.
Wiadomo, że jak kapela jeździ często, gęsto na gigi to też więcej opchnie różnego stuffu no i na koncertach się trochę więcej tych płyt sprzedaje niż wysyłkowo.


9. Czego w najbliższym czasie możemy spodziewać się zarówno po Get By rec. jak i po stronie Twojej zinowej działalności ?


Jeżeli chodzi o GetBy to nigdy nic nie wiadomo, co strzeli mi do głowy. Nie wydaję płyt seryjnie, po 3-4 sztuki miesięcznie, raczej staram się powoli działać i czekać na coś naprawdę fajnegoi wyjątkowego. Tak było np. z LASH OUT. Mamy pewien plan z chłopakami z Identity, ale bez żadnych konkretnych terminów, luźne ustalenia, które na pewno wprowadzimy w życie. Nie wiemy tylko jeszcze dokładnie, co, jak, gdzie i kiedy!
Z drugiej, zine’owej strony to na pewno powoli zabieramy się za nowego HEAT’a (#4). Trochę czasu minęło od premiery trójki, poza tym widziałem kilka naprawdę fajnych zine’ów w międzyczasie i jestem głodny zrobienia czegoś z tym zine’m. Są wstępne plany na zespoły/ludzi, z którymi chcemy zrobić wywiady, ale podchodzimy bez ciśnienia do tego. Nie narzucamy sobie żadnych sztywnych terminów, bo i tak życie później wszystko weryfikuje i cały misterny plan idzie się jebać. Bez żadnych dat, ale na pewno będzie.
Nowy numer Struggle też już siedzi w głowie, pomysł na kilka zespołów, z którymi można by sieknąć wywiad już jest. Kolejny etap to poszukiwania chętnych do pisania różnych rzeczy do zine’a., kolumny, artykuły itp., może ten chętny to ty, czytelniku (w razie co pisać na mail’a kubel2000@o2.pl i wszystko jasne)? Mam kilka pomysłów w mej porytej głowie, ale to czasu trzeba, żeby się ogarnąć.


10. Dzięki za wywiad !


To ja dziękuję i raz jeszcze przepraszam, że jest takim chujem i zajęło mi wieki, żeby odpowiedzieć na powyższe pytania. Sprawdźcie: ELVIS DELUXE „The Favourite State Of Mind”, SIX FT DITCH “Recreational Violence”, MADBALL “Set It Off”, STATEMENT “Genocidal Justice”, DESPERATE TIMES “Demo 2010”, LIES! “Demo 2011”, SCHIZMA “Whatever It Takes Whatever It Wrecks”, THUGXLIFE “Demo”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz